Patrząc przez pryzmat tego, że Millenialsi w swoich zachowaniach – także w biznesie – ciągle trochę walczą, ale też czerpią od rodziców i dziadków, można powiedzieć, że żadne pokolenie nie odchodzi ostatecznie w cień. To jak sztafeta.
Coraz częściej obserwujemy odcinanie się od niezdrowych wzorców i schematów, które dziś już nie służą, a kiedyś były elementem przetrwania – swoistym „być albo nie być” poprzednich pokoleń. To budujące, bo każde kolejne pokolenie stawia na siebie, rozwój i odkrywanie talentów.
Dzisiejsze Pokolenie Z już za chwilę dla kolejnej generacji Alfa też będzie w pewnym sensie „boomerskie” i nie do końca dostosowane do dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości. Trudno się temu dziwić, choć sama przyznam, że jako Millenialsowi ciężko mi czasem zaakceptować upływ czasu.
Nie da się też ukryć, że Zetki funkcjonują dziś lżej dzięki zapleczu Millenialsów – także finansowemu. To właśnie Millenialsi, wychowani w kulturze pracy i urabiania się, wypracowali systemy, które działają do dziś.
Gen Z z kolei jest asertywne i potrafi stawiać na swoim. Na to Millenialsi mogą patrzeć z podziwem – nam wpajano zasadę: „klient nasz pan”.
Pokolenie Z to osoby wrażliwe, często wysoko, a czasem – jak przyznaje Oliwia – nawet nadwrażliwe. Może to być zaletą, szczególnie w branżach artystycznych, ale bywa też utrudnieniem w relacjach ze starszymi pokoleniami.
O tym, jak pewność siebie łączy się z wrażliwością w biznesie – znajdziecie u Ani Dorot.