BIZNES ZEN - przepis na sukces?
Każdego ranka mamy wybór: odpalić świat automatycznie, w trybie przetrwania – albo dostrzec, że można inaczej – spokojniej, uważniej.
Jedni zaczynają od maila, inni od scrollowania.
Są też tacy, którzy dzień zaczynają od SIEBIE.
Wstają skoro świt, biegają, medytują, piszą.
Przekonują, że poranek nie tylko zaczyna dzień, ale może być początkiem zmian.
Tylko, co jeśli nie lubimy wstawać wcześnie, a na zen „brakuje nam czasu”?
Chyba że czasem da się zarządzać?
Postanowiłam sprawdzić, czy dam radę wstać o 5 rano, a zdecydowanie lubię siedzieć po nocach. Wieczory wydają mi się bardziej twórcze.
(A może to ułuda? Może taki styl życia sama sobie wyrobiłam przez lata i to po prostu przyzwyczajenie?)
W każdym razie nie będę kryć, lekko nie było. Było nieznośnie i boleśnie.
Szczególnie że pierwsze noce, jak na złość, okazały się bezsenne…
O dziwo, mimo zarwanej nocy, w ciągu dnia nie czułam się zmęczona.
Rano miałam z kolei więcej czasu choćby na gotowanie i odkryłam, że czas wcale tak szybko nie płynie, jak mi się wcześniej wydawało.
Dłuższy poranek bez pośpiechu sprzyja uważności i refleksjom.
Pod warunkiem, że mamy na to wszystko czas!
Pod warunkiem, że nie musimy gnać do szkoły, pracy, lekarza itp.
Sukces nie śpi? A może po prostu wstaje wcześnie?
Wcześnie, czyli o piątej! Słyszeliście o klubie 5 rano?
Tę ideę przedstawił kanadyjski pisarz Robin Sharma w książce o takim właśnie tytule. Autor za pomocą fikcyjnej fabuły zachęca w niej do wykorzystania potencjału poranka, by osiągnąć sukces i szczęście.
Dlaczego o piątej rano? Przecież dla wielu to jest środek nocy!
„O piątej świat jeszcze śpi i to jest ten moment, gdy można się skupić na sobie, wtedy też umysł działa inaczej, jest większa koncentracja” – mówi mi Ania Dorot, psycholożka, trenerka, arteterapeutka, która celebruje swoje poranki, chociaż z piątej przerzuciła się na szóstą… ale by tak wstać, musi się położyć przed połnocą.
O tej porze jeszcze całkiem niedawno zaczynałam nocne dyżury w radiu i też mi się wydawało, że umysł był całkiem sprawny!
Chociaż później w dzień ledwo żyłam, bo wierzcie mi: NIE MA TAKIEJ MOŻLIWOŚCI, BY ODESPAĆ ZARWANĄ NOC!
Lekarze szacują, że już jedna nieprzespana noc może prowadzić do chronicznej bezsenności, a bezsenność z kolei zwiększa ryzyko innych chorób. Nie popadajmy jednak w skrajności, w końcu nikt z nas nie prowadzi idealnego życia, nawet jeśli jego konto na Instagramie temu przeczy:)
„Oczywiście są dni, kiedy wstaję nieprzytomna” – uspokaja mnie Ania
i dodaje, że dobrze jest zacząć poranek od aktywnego ruchu, który pobudzi nam krążenie.
Trening, bieg, szybki spacer, myślę sobie, że nawet sprzątanie może się tu sprawdzić. Z autopsji potwierdzam, że nic tak nie pobudza krążenia, jak mycie podłóg i okien.
„Piąta, szósta czy siódma, to nie ma takiego znaczenia, bo chodzi w tym wszystkim o to, by znaleźć takie pół godziny albo więcej na ustalenie swoich celów, może medytację?” – zapewnia Ania, która proponuje MEDYTACJĘ W RUCHU.
To praktyka, która łączy świadomy ruch, oddech i obecność.

Julia Cameron, autorka bestsellerowej książki „Droga artysty” zaleca co rano zapisanie co najmniej 3 stron. Według niej: „każdego ranka, gdy stajemy przed kartką, spotykamy siebie, a strony dają miejsce i na wyżalanie się i na marzenie”. I co ważne, te strony są tylko dla nas, nie musimy ich nikomu pokazywać.
Cameron uważa, że ta praktyka pozwala wzniecić lub rozbudzić naszą kreatywność, w końcu trening czyni mistrza.
Od kilku miesięcy piszę poranne strony, przyznam, że o ile z początku przychodziło mi to z łatwością, to później pojawiały się myśli: „Po co to w ogóle robić? Co pisać?”. Z biegiem czasu zrozumiałam, że najważniejsze jest, by po prostu… pisać.
I stawiać pytania, prosić o wskazówki. Zapewniam Was, że odpowiedzi mogą przyjść do Was nieoczekiwanie.

Aliona Paźniak, tłumaczka przysięgła i fanka „Klubu 5 Rano” doskonale wie co pisać!
„Siadam i spisuję dziennik wdzięczności! Wiem, że zazwyczaj to się robi pod koniec dnia, jako podsumowanie, ale ja już rano z góry dziękuję sobie za wszystko, za życie, za to, co się jeszcze nie wydarzyło” – mówi mi Aliona, a ja mam przed oczami filmy typu „Sekret”, o tym, jak manifestować, by w czasie przeszłym pisać o wydarzeniach, które chcemy, by nam się przydarzyły i czuć się tak, jakby one już trwały.
Znam tę teorię na pamięć, gorzej u mnie z praktyką, niektóre sprawy rzeczywiście idą po myśli, inne, jak stały w miejscu, tak ani drgną.
Znacie to uczucie?

Aliona jest niepoprawną optymistką, ja znajduję się raczej na drugim biegunie. Niemniej jednak wiem, że ma rację, gdy mówi, że wdzięczność potrafi rozładować nawet najgorszy dzień, a czarnowidztwo nigdy nikomu na dobre nie wyszło. Zarywanie nocek też nie.
Nie ma wyjścia, czas bym weszła na inny tryb! Aliona wstaje skoro świt, pisze swój dziennik wdzięczności, ale ma też suczkę Bunię, która działa lepiej niż budzik. To dodatkowa motywacja, każdy, kto ma psa, ten wie.
I tak Aliona, jak i Ania Dorot jednym głosem mówią, że nie chodzi, by wstać punkt 5:00 i w pośpiechu biec do pracy, a o czas dla siebie i jakość poranka. Czas na to, by naładować się pozytywnie.
„Ciężej może być jesienią i zimą, bo wtedy nie tak łatwo wstać skoro świt!” – Aliona ma też spojrzenie realistki, uff.
Przyznaje, że kiedyś perfekcjonistką była, ale już się nie katuje i odpuszcza.

Najważniejsze, by nie robić nic na siłę, chociaż w przypadku manifestowania i afirmowania sprawa nie jest tak oczywista, bo co jeśli chcemy być milionerami, a w głowie rozbrzmiewa nam głos, że „pieniądze szczęścia nie dają”?
Pieniądze dają… szczęście?!
Ania Dorot podkreśla, że afirmacje działają wtedy, gdy nasz umysł jest w stanie uznać je za prawdę.
"„Jeśli nasz umysł uznaje: Nie możesz sobie powtarzać, że będziesz zarabiać miliony, kiedy w to nie wierzysz! Jeśli masz w sobie na przykład przekonanie, że bogaci ludzie są źli, albo że kiedy będziesz bogata, to Cię okradną lub pieniądze szczęścia nie dają: TO KAŻDA PRÓBA AFIRMOWANIA BĘDZIE BEZCELOWA!”
Ania wie, że każda nasza najdrobniejsza myśl, która ma ładunek ujemny i nie pozwala nam uwierzyć w nasze marzenie, blokuję energię, by ta afirmacja się dokonała.

Spokojnie, mam dla Was dobrą wiadomość: pozytywne myśli mają większą siłę rażenia niż negatywne! Ważne, by oczyścić naszą głowę z blokujących nas przekonań.
Zapytacie: skąd one się w ogóle w niej znalazły? Ania spieszy z odpowiedzią:
„Przekonania typu: pieniądze szczęścia nie dają, wywodzą się najczęściej z naszego dzieciństwa. Z tego, co wdrukowali w nas nasi rodzice, dziadkowie, znajomi.
Często też z filmów, w których widzimy zupełnie inny świat niż ten za naszym oknem.
Przeważnie takie przekonania formują się w wieku dziecięcym – właśnie wtedy umysł jest najbardziej chłonny i wszystko, co słyszy, przyjmuje jako fakt, jako prawdę. Chociaż to oczywiście jest tylko część prawdy – i to czyjejś. A my to bierzemy jako swoje.
W dorosłym życiu również możemy sobie te „prawdy” wkładać do głowy.
Najczęściej przychodzą wtedy, gdy wydarza się coś ważnego – coś z mocnym ładunkiem emocjonalnym, co robi na nas tak ogromne wrażenie, że pod jego wpływem jesteśmy w stanie się zmienić.
W pracy nad przekonaniami ważne jest, żeby dojść do tych, które nas trzymają, które nie pozwalają nam iść dalej – i zacząć z nimi pracować. Afirmacja jest jednym ze sposobów na taką pracę, ale to dopiero początek. Sama afirmacja nie wystarczy.
To wszystko jest związane z energią, która jest w naszym ciele.
Bo jak mówi dr Joe Dispenza – spotyka nas to, co ma podobny ładunek energetyczny do naszych myśli. Dlatego tak istotne jest to, że działać z poczuciem, jakby to, czego pragniesz, było już Twoje”.

Ania przywołuje słowa chiropraktyka, specjalisty w dziedzinie neurobiologii, znanego szerszej publiczności mówcy motywacyjnego, dr Joe Dispenzę.
Naukowiec uważa, że nie chodzi tylko o nasze pragnienia i ich afirmację,
ale właśnie o stawanie się, energię. „Czucie jest sekretem” – tak lata temu, przekonywał Neville Goddard, pisarz, mówca i mistyk z Barbadosu, którego metody projektowania przyszłości przeżywają renesans.
Nie licytując się na to, kto pierwszy odkrył tę sztukę projekcji:
„Prawo przyciągania działa tak, że przyciągasz to,
w co wierzysz, że jest prawdą”, ta treść, zdaje się mieć potwierdzenie
w rzeczywistości. Celowo używam słowa: „zdaje się”, bo sama nie mogę zapewnić, że wszystko, w co mocno wierzę, materializuje się.
Często moje marzenie pojawia się w innej formie albo urealnia po bardzo długim czasie.
Brak czasu czy brak... strategii?
À propos czasu… niektórzy powiedzą, że to pojęcie względne i czas nie istnieje.
Dla innych każda chwila się dłuży, szczególnie podczas nużących wykładów na uczelni. Jeszcze inni powiedzą: „A po co się tak spieszyć”?
To jak jest z tym czasem? Dlaczego bywa tak, że odczuwamy go jako nieznośnego towarzysza, a innym razem nam go brakuje?
Moi drodzy, nie pomijając żadnych teorii o czasie, a jest ich wiele, z dużą dozą pewności graniczącą z przekonaniem, mogę Was zapewnić, że doba ma 24 godziny, w przeliczeniu na minuty: 1 440. Nie mniej i nie więcej.
Czas więc się nie zmienia, co się zatem zmienia? Nasza reakcja na niego. Co możemy z tym zrobić? Obrać odpowiednią strategię, a żeby to zrobić, warto poznać te, które już zostały stworzone i nimi się zainspirować.
Robin Sharma, którego idea, czyli „Klub 5 rano” stał się dla mnie inspiracją do stworzenia tego felietonu, wyróżnia trzy najważniejsze punkty działania:
1. Reguła 20/20/20 – „Złota godzina” (5:00–6:00)
To centralny element metody Robina Sharmy.
Pierwsza godzina dnia (czyli tzw. Godzina Zwycięzców)
dzieli się na trzy 20-minutowe bloki:
5:00–5:20 – RUCH
- Intensywna aktywność fizyczna (np. bieganie, HIIT, taniec)
- Celem jest pobudzenie endorfin, detoksykacja i rozbudzenie ciała oraz umysłu
5:20–5:40 – REFLEKSJA
- Medytacja, prowadzenie dziennika, modlitwa, praktyka wdzięczności
- Chodzi o wewnętrzne wyciszenie i nastawienie umysłu na pozytywną energię
5:40–6:00 – ROZWÓJ
- Czytanie książek, słuchanie podcastu, nauka nowych umiejętności
- To czas na rozwój intelektualny i mentalny.
2. Formuła 90/90/1
- Przez 90 dni, przez pierwsze 90 minut dnia – należy skupić się tylko na jednym najważniejszym projekcie, który naprawdę zmienia twoje życie lub biznes.
- To zasada głębokiej pracy (deep work) – eliminacja rozproszeń, pełna koncentracja
3. Reguła 60/10
- Należy pracować w cyklu: 60 minut głębokiej koncentracji, po czym zrobić 10 minut przerwy (np. spacer, oddech, rozciąganie)
- To sposób na podtrzymanie produktywności przez cały dzień.
We wszystkich tych punktach, Robin Sharma podkreśla, by skupić się na czterech punktach, które nazywa „Modelem Czterech Wnętrz”:
- Mindset (nastawienie umysłu)
- Heartset (emocje, serce)
- Healthset (zdrowie, ciało)
- Soulset (duchowość, sens, głębia).
Cel to równowaga między nimi. Robin Sharma czerpie ze znanych już strategii zarządzania czasem, które ja sama poznałam dzięki ostatniemu szkoleniu u Ani Dorot, która omówiła trzy metody:
- MACIERZ EISENHOWERA (macierz pilności i ważności: to metoda, która pozwala oddzielić i selekcjonować sprawy ważne i pilne, od tzw. „pożeraczy czasu”)
- ZASADA PARETO (m.in. pozwala rozpoznać 20 % kluczowych zadań, które przynoszą 80 % rezultatów)
- METODA ALPEN (zakłada stworzenie konkretnego planu działania, z zachowaniem czasu na sytuacje nieprzewidziane)
Autor książki „Klub 5 rano” nie odkrywa Ameryki, tak naprawdę czerpie z istniejących już strategii, ale modyfikuje je pod siebie.
Może właśnie o to w tym wszystkim chodzi?
By niekoniecznie na siłę wstawać o 5 rano i trzymać się kurczowo zasad, które ktoś kiedyś wymyślił, ale żeby przefiltrować to wszystko przez siebie? Zanim jednak to zrobimy, najlepiej najpierw dokopać się do swoich prawdziwych pragnień, powyrywać zarosłe już chwasty-traumy, chwasty-przekonania (tak wiem, że to niełatwe, a może się czasem wydawać, że niewykonalne, ale myślę sobie, że warto próbować).
Warto próbować odkrywać siebie, zanim przestawimy budziki i opracujemy konkretny plan naszego własnego działania, a po drodze może się okazać, że to nie to i trzeba zacząć od nowa.
Tak może być z każdą sferą naszego życia, więc też i z biznesem.
Może wobec tego lepiej z góry w swoim planie działań zostawić miejsce na zmiany?


W Fundacji Twój StartUp możesz szukać swojej drogi w dowolnej branży – od jogi po nowe technologie. Tu jest przestrzeń na zmianę, błądzenie i zaczynanie od nowa – bez oceny, za to z realnym wsparciem.