Twój StartUp

START

„Najtrudniejszy jest początek, bo… trzeba zacząć” – powiedział lata temu, podczas benefisu Zbigniewa Wodeckiego w Teatrze Stu - Krzysztof Materna. Czy rzeczywiście tak jest? Czy początki zawsze muszą być trudne? I od czego w ogóle zacząć?

Ken Mogi w książce „Ikigai. Japońska sztuka szczęścia” zaczyna od pytania: „Po co wstajesz z łóżka?”. Krótko mówiąc: jaki masz cel? Co jest twoją motywacją?

Japończycy szukają motywacji w rzeczach małych, codziennych, drobnych rytuałach, np. Jiro Ono – założyciel najsłynniejszej na świecie restauracji sushi „Sukiyabashi Jito” zaczynał… od wstawania skoro świt. Pochodził z biednej rodziny, wszyscy ledwo wiązali koniec z końcem, wówczas (czyli na początku lat 90.) najprostszym i najtańszym produktem, sprzedawanym na ulicach było sushi. To był typowy tani street food. Jedzenie, które nie wymaga dużego, świetnie wyposażonego lokalu. Jiro Ono wpadł na pomysł, że wynajmie najtańszy, najmniejszy lokal, by robić sushi. „Dla Ono założenie restauracji sushi było po prostu sposobem na przeżycie. Tylko tyle i aż tyle” – pisze Ken Mogi. Czy Jiro wówczas wiedział, że za kilkanaście lat sushi będzie produktem luksusowym a jego restauracja zyska miano kultowej? Nawet nie przeszło mu to przez myśl! Zaczynał od maleńkich kroczków, by zaspokoić podstawowe potrzeby. Wiem, że zabrzmi to w kontrze do tego, co głoszą coachowie czy coraz to nowi mentorzy biznesu. Powtarzają oni jak mantrę, że „liczy się nastawienie na cel”, „trzeba afirmować sukces”… tylko zapominają dodać, że droga do celu bywa kręta, a i po drodze może się okazać, że cel jest… zupełnie inny.

„Jak coś zaczynamy, to zazwyczaj się psuje sprzęt, chcemy robić live w mediach społecznościowych i wyrzuca nas nagle z sieci, zawsze ale to zawsze są jakieś problemy, nieprzewidziane sytuacji” – mówiła jakiś czas temu podczas live na swoim Instagramie Paulina Balicka-Zańczak znana w sieci jako @ogiettaj – influencerka i podcasterka, która szkoli innych jak monetyzować swoje rolki i jak zarabiać na Instagramie.   Jak sama przyznała, jej droga nie była łatwa, gdy zaczynała działać ze swoją marką osobistą – miała wówczas dwójkę małych dzieci i „nie za wiele czasu na myślenie”. Jednocześnie założyła, że „jeśli się uda to super, a jeśli nie to nic się nie stanie”. Przyznam, że to nie jest takie łatwe, sama zaczynałam wiele razy, z różnym skutkiem i założenie, że „najwyżej się nie uda” wcale nie przychodzi łatwo. Szczególnie, gdy jest się perfekcjonistką, jak ja. I ten perfekcjonizm oj… zdecydowanie nie pomaga. Kto ma – ten wie! Ale z czasem nauczyłam się odpuszczać, bo życie na ciśnieniu to jak jazda na wstecznym – bez sensu, jeśli chcesz poruszać się naprzód.

Start wymaga odwagi, ale bez ruszania naprzód - stoimy, a stojąc - cofamy się.

A gra czyli nasze życie trwa i tak, więc może lepiej jednak w niej uczestniczyć niż biernie się przyglądać i mówić sobie pod nosem: „też bym tak zrobił/ albo zrobiłbym/zrobiłabym to lepiej!”. Ale nie zrobiłam, ale nie zrobiłem, bo „jakoś nie było czasu”, „jakoś zabrakło odwagi” – to są takie najczęstsze wymówki. Albo taka: „nie było dostatecznej motywacji!” O właśnie i w tu tkwi diabeł, w tym szczególe, bo jak zauważa Paulina: „jeśli siedzimy sobie w bezpiecznym miejsc, to nie mamy takiej motywacji, by zaczynać na nowo. Determinacja często wynika z niewygody, musi cię coś uwierać, wkurzać, drażnić i to powoduje, że rodzi się w Tobie chęć zmiany czegoś”. Wychodzi więc na to, że żeby ruszyć – musi być trochę niefajnie, że trzeba rodzić w bólach.

Nie jestem fanką tej teorii, naprawdę bardzo nie chciałabym iść za każdym razem drogą krzyżową do celu, ale rzeczywiście jest i bywa tak najczęściej, że szukamy nowego, dopiero gdy już musimy, gdy już nie dajemy rady, gdy nastąpiło wypalenie, albo gdy po prostu straciliśmy pracę. A co gdyby wyprzedzić ten ostateczny moment? By jeszcze przed tym całym bólem, tą niewygodą, stwierdzić „a to może poszukam, może pójdę w nieznane, zobaczę jak jest?” Mało kto to robi, bo nigdy nie ma i nie będzie gwarancji, że gdzieś indziej, będzie dobrze. „Szukałam siebie, tam gdzie mnie nie było” – przyznaje na live Paulina, bo rzeczywiście po wielu pracach w różnych miejscach, wróciła do swoich pierwotnych marzeń – zawsze chciała pisać, mówić do ludzi.

Tak czasem bywa, że się natrudzimy, naszukamy, pójdziemy na manowce, pobłądzimy i się okaże, że co? Że to nie ta droga! Kluczowe pytanie brzmi – „po co ja to robię?” – dodaje Aneta Stanowska czyli coach kobiet, z którą to – cytowany przeze mnie live na Instagramie prowadziła @ogiettaj.

„Po co ja to robię” to pytanie, które mówi nam jednocześnie „sprawdzam, czy dobrze idę, czy mój własny GPS poprawnie działa”? A jeśli idę źle, jeśli stoję w miejscu i nie wiem co dalej,  to co wtedy?

„Bez działania trudno o rezultaty” dodaje Aneta Stanowska, niby banał, ale zastanówmy się czy rzeczywiście tak jest?

Pamiętam jak lata temu po raz pierwszy pojechałam do Krakowa, wówczas to była dość daleka wyprawa i to autobusem. To były czasy, gdy telefony owszem już były ale Internet w nich bywał rzadkością. Miałam dotrzeć sama w jedno konkretne miejsce i absolutnie nie wiedziałam gdzie jestem. Pamiętam, że było mi jakoś głupio pytać ludzi, usiadłam na moment i prawie się rozpłakałam. Ale coś mnie w środku tknęło i mój wewnętrzny głos kazał mi wstać. Wstałam, rozejrzałam się wokół i okazało się, że miejsce, którego szukam jest… tuż za mną. Pytanie więc, co robisz, gdy się zgubisz? Pytasz, szukasz rozwiązań? Załamujesz się i ruszasz dalej czy zupełnie rezygnujesz z drogi, bo „przecież to bez sensu i szkoda czasu”?


Łatwo działać, gdy mamy od razu efekt. Tworzymy rolkę i wow! Wpadła w viral, jest sukces, ale… i co dalej?

A może by tak bardziej perspektywicznie… Przecież jeśli ktoś chce schudnąć to np. idzie na siłownie, stosuje dietę. Po pierwszym dniu a nawet tygodniu trudno o efekty. Nastawienie na krótkie cele często powoduje szybki zapłon i tyle. Nie działa, to zostawiamy temat, odpuszczamy. Czasem owszem, jak nie mamy weny, nie mamy siły, jest jakaś blokada i nie chcemy już czegoś robić, tylko się zmuszamy no to rzeczywiście „po co to robić”? Niektórzy potrzebują dodatkowego kopa.

Podcasterka Justyna Nagłowska-Szyc ostatnio wydała książkę, którą pisała 3 lata! Pisała i zostawiała, były momenty, że zupełnie odpuszczała, bo przecież „kim ja jestem by coś pisać?” – ten głos jest nam dobrze znany, prawda? Albo ten: „NIE JESTEM GODNA”. Serio? A może czas posprzątać w głowach i wywalić stare, nie nasze zresztą schematy, przekonania, bo już nie są aktualne, no i przede wszystkim dlatego, że warto sprzątać! 🙂

“Wiem już, że wszystko zaczyna się w głowie,. I chaos , i porządek, i chcenie, i niechcenie, i moc, i niemoc”

Justyna posprzątała sobie w głowie, z pomocą wydawczyni książki, która dawała jej terminy by oddawała kolejne rozdziały i w ten sposób – dzięki starej i dobrej dyscyplinie przyszła motywacja. Książka jest napisana, wydana – i patrząc po tłumach na spotkaniu autorskim – bez echa nie przejdzie. Czasem dyscyplina jest potrzebna, a czasem niezbędny jest nawet długi odpoczynek. By wiedzieć jaką idziemy drogą, musimy poznać siebie, swój organizm.

Przecież nikt inny bardziej niż my sami nie wiemy co nas motywuje, co chcemy w danym momencie. I nie oczekujmy wygórowanych efektów. By zdobyć Mount Everest, to przecież trzeba postawić pierwszy krok, i bywa ciężko, w podróży jesteśmy zdani na pogodę, na nasze choroby na wszystko. Czasem bywa tak, że nie dotrzemy na tą górę za pierwszy razem, a może nawet i za dziesiątym nie. A może po drodze się okazać, że wcale nie lubimy się wspinać i trzeba będzie zawrócić?

Wszystko zależy od nas, od tego jakie mamy przekonania na swój własny temat – puentują swój live @ogiettaj i @aneta.stanowska.coach. Blokady, nasze znaki „stop” nosimy sami w sobie i często zapominamy, że by móc przejść przez ulicę i iść dalej, to my musimy wcisnąć zielone światło. 

A gdzie jest to światło? No tu już prościej się nie da, sięgnę po Natalię Kukulską: „światło… nosisz je w sobie”.

Leave a Comment

Facebook

Kalkulator

Wypełnij i sprawdź ile z nami zaoszczędzisz!

Kalkulator
Czy jesteś studentem poniżej 26 roku życia? *
Czy chciałbyś korzystać z ubezpieczenia w NFZ? *
PLN

Koszty

PLN

PLN

Pieniądze dla Ciebie

PLN

Wypełnij formularz i czekaj na odpowiedź koordynatora

Zamawiam wizytówkę i ulotkę

Otrzymaj projekt ulotki i wizytówki. Wybierz szablon, wersję kolorystyczną, prześlij treść i wybrane zdjęcia. Otrzymasz pliki gotowe do przesłania do drukarni! Jeśli jesteś naszym beneficjentem zapłać 99 zł lub podpisz aneks do umowy o wspołpracy.

Proszę wypełnij formularz

1Twoje Dane
2Wybierz szablon

Twoje dane

Zamawiam stronę internetową

Proszę wypełnij formularz

Formularz umożliwia beneficjentom Fundacji Rozwoju Przedsiębiorczości Twój StartUp zamówienie wykonania bezpłatnej strony firmowej www (wizytówki) w jednym z trzech konfigurowalnych szablonów.

Strony dostępne są wyłącznie dla beneficjentów, którzy podpiszą lub aneksują umowę na okres minimum 6 miesięcy. Szczegółowe informacje dostępne są u koordynatorów oddziałów oraz pod adresem: media@twojstartup.pl

 

1Podstawowe dane
2Szablon
3Domena

Podstawowe dane

W ramach naszej strony wykorzystywane są pliki cookies w celach technicznych, analitycznych i marketingowych. Pełne informacje o ich działaniu oraz wytyczne jak wyłączyć cookies znajdują się w naszej Polityce Cookies.